Twitter kupił Revue’a. Co to oznacza dla wydawców?

Newslettery są na fali. Kilka lat temu części geeków i nie tylko wydawało się, że poczta e-mail to relikt przeszłości, z którego korzystają wyłącznie panowie po pięćdziesiątce z siwiejącymi wąsami, którzy w gronie przyjaciół wspominają czasy dyskietek.. Ten sposób komunikowania się nigdy nie wyszedł z mody, choć może z różnych względów znalazł się w cieniu (choć przecież każdy szanujący się internauta posiada skrzynkę mailową).

Dzięki newsletterom, które podobnie jak podcasty cieszą się coraz większym zainteresowaniem, spojrzenie na skrzynki poczty elektronicznej w ostatnich latach zmieniło się i to znacznie. Zaczęto szerzej zauważać wartość tego medium. Tak, medium, ponieważ jeśli spojrzeć na ten rodzaj poczty z perspektywy miejsca służącego do komunikowania się z czytelnikami (newsletterów), to mamy do czynienia już nie tylko z narzędziem do wysyłania wiadomości do współpracowników czy rodziny, ale także z platformą w szerszym rozumieniu tego słowa. Czymś, co posiada znamiona medium społecznościowego. Nie mamy znajomych czy obserwujących, ale mamy czytelników, z którymi utrzymujemy bliższy kontakt. Na swój sposób intymny, bo nie publiczny.

Biuletyny e-mail są najstarszą na świecie sieciową platformą wydawniczą.

Craig Mod, pisarz

Coraz liczniejsze przykłady rentowności biuletynów (głównie w USA) pokazują, że jest to usługa godna zauważenia, przeanalizowania, zrozumienia i rozwijania. Kilka miesięcy temu za Oceanem szerokim echem rozeszła się wiadomość o odejściu z The Verge (poczytny serwis poświęcony nowym technologiom) Caseya Newtona, redaktora znanego z prowadzenia dla tego medium poczytnego biuletynu The Interface. Teraz rozpoczął przygodę z szybko zdobywającą popularność platformą Substack. Tam też stworzył inny newsletter – Platformer.

W styczniu 2021 roku amerykański Forbes ogłosił, że uruchomi platformę do prowadzenia newsletterów dla swoich dziennikarzy. Wydawca chce w ten sposób zatrzymać ucieczkę pracowników do zewnętrznych platform, które pobierają część opłat od czytelników w przypadku wykupienia przez nich dostępu do płatnych biuletynów.

Skrzynka odbiorcza staje się bardziej atrakcyjnym medium niż kanał aktualności.

Michael Isaac, dziennikarz The New York Times

Forbes w porę (choć może i tak nieco zbyt późno) zorientował się, że wiele może stracić. Dlatego zaczął działać w kierunku rozwoju własnej sieci tego typu. Wydawca chce zaoferować pracownikom m.in. podział przychodów z subskrypcji na poziomie 50/50, udział w przychodach z reklam, który będzie oparty na liczbie odsłon strony oraz zagwarantować wsparcie prawne, dostęp do narzędzi fact-checkingowych, a także wskazówki redakcyjne dotyczące prowadzenia biuletynów.

Wykorzystanie w ten sposób siły marek osobistych może być kołem zamachowym dla Forbesa i szansą na dodatkowe zyski w przyszłości oraz efektywniejsze zaangażowanie społeczności.

Giganci technologiczni jednak nie śpią i także prężnie działają na polu newsletterów. Szczególnie Twitter, który zaskoczył informacją o przejęciu Revue’a – holenderskiej platformy stworzonej do prowadzenia biuletynów oraz zarabiania na nich poprzez płatne subskrypcje.

Wielu uznanych pisarzy i wydawców zbudowało swoje marki na Twitterze, gromadząc publiczność, która jest głodna następnych artykułów lub opinii zawartych w tweetach. Naszym celem jest ułatwienie im kontaktu z subskrybentami, a jednocześnie pomoc czytelnikom w lepszym odkrywaniu pisarzy i ich treści.

blog.twitter.com

Twitter wie, co robi. Chce wyprzedzić rynek medialny wykorzystując swoje atuty: pieniądze, możliwości, technologię i pomysły. Wydawcy nie działają tak szybko, jak tech giganci, ponieważ nie mają takich możliwości. Jednak ostatnie wydarzenia na Capitolu i zablokowanie kont Donalda Trumpa czy usunięcie ze sklepów z aplikacjami Parlera, podniosło świadomość wśród twórców treści, że kontrolę można mieć wyłącznie nad własnymi rozwiązaniami.

Ci wydawcy, którzy – jak Forbes – będą mieli odwagę, know-how i możliwości (także finansowe), aby stworzyć swoje platformy, mogą na tym wiele zyskać. Pozostali powinni już w tym momencie wiedzieć, na kogo skierować wzrok, jednocześnie obserwując działania Twittera. Niewykluczone – a wręcz niezwykle prawdopodobne – że część z nich pozwoli lub nawet będzie zachęcać swoich dziennikarzy do korzystania z Revue’a (tak samo, jak zachęca się w wielu redakcjach dziennikarzy do prowadzenia kont na Twitterze), jeśli zgromadzili wokół siebie grupę czytelników w tym serwisie. To również może przynieść wymierne korzyści, jednak prawdopodobnie w mniejszej skali i bez pełnej kontroli nad systemem. Warto mieć jednak na uwadze, że tech giganci przede wszystkim dbają o poprawę swojej kondycji m.in. wizerunkowej i materialnej (po zablokowaniu konta Trumpa na Twitterze, wartość serwisu spadła o 2,5 mld dol.). A szczególnie w tym pierwszym aspekcie jest sporo do naprawienia chociażby w kwestii walki z dezinformacją, hejtem, farmami trolii i w efekcie odzyskaniem wiarygodności.

Czy po raz kolejny tech giganci wygrają, bogacąc się kosztem wydawców? Wiele zależy od koncernów medialnych, które doskonale wiedzą, co wydarzyło się na płaszczyźnie obu tych światów w niedalekiej przeszłości. Jeśli nie postawią twardych warunków, znowu mogą zostać ogołoceni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.